Arctic Circle Hiking Area

joannabol33interia-pl Bez kategorii , , , , , ,

Autostop, przemoczone buty, noc w lesie, przypalone skarpetki, herbata z borowiny i zapierające dech w piersiach widoki – co łączy te wszystkie rzeczy? Oczywiście kolejna niesamowita wyprawa.
Lecz tym razem nie jedeno-, a dwudniowa, nie na rowerze a stopem i w trochę większym składzie.

Naszą przygodę rozpoczęliśmy od “łapania stopa”. Dla mnie był to pierwszy, ale na pewno nie ostatni raz!
(Kochana Mamusiu wiem, że jesteś bardzo szczęśliwa z tego powodu – też Cię bardzo kocham!)

Niewiele ponad godzinę – tyle musiliśmy czekać, żeby ktoś nam się zatrzymał. Kierowca, który nas ze sobą zabrał, okazał się być bardzo życzliwym myśliwym. A sobotniego ranka był w drodze na ryby 🙂
Dodam od razu, że w drodze powrotnej mieliśmy więcej szczęścia – czekaliśmy całe 10min. A Pan Fin, który nas zgarnał, zrobił dodatkowe kilka kilometrów, tylko po to żeby podrzucić nas na miejsce! Ludzie są dobrzy!

Po kilku minutach jazdy uświadomiłam sobie, że osatni raz siedziałam w samochodzie niecały miesiąc temu…
Jak do tej pory rower zaspokajał wszystkie moje potrzeby 😀

Naszą wedrowkę po Arctic Circle Hiking Area zaczęliśmy od bardzo uroczych bagien, od których woda chlupotała nam w butach 🙂

Ruska – czyli fińskie określenie jesieni. Jeden z najpiękniejszych okresów w Finlandii. Żółte liście brzóz w asyście zielonych iglakow i czerwonego mchu dają, niesamowite połączenie, od którego nie można oderwac oczu. Zresztą, Finowie są baaardzo dumni ze swoejej “Ruski”

Trzech Czechów, Słowak i Belg – w takim składzie wędrowaliśmy przez połowę dnia. Potem dotarła do nas jeszcze jedna Czeszka i Słowak. Można więc rzec: Słowiańska ekipa 🙂
Tak więc podczas rozmowy, gdy brakowało nam angielskich słow, próbowaliśmy dogadać się w naszych ojczystych językach. Mieliśmy przy tym niezły ubaw, zwłaszcza gdy odkrywaliśmy kolejne slowa, które brzmiały tak samo, a miały zupenie inne znaczenie, jak np: frajer – w Polsce znaczenie jest oczywiste, natomiast w Czechach jest to osoba ciesząca się wielkim szacunkiem. Co więcej: jeżeli ktoś powie ci, że “pachniesz” to wcale nie powinieneś się z tego powodu cieszyć, bo oznacza to, że najzwyczajniej w świecie “śmierdzisz”.
No i na koniec hit: W Czechach lepiej nie mówić na głos, że “szukasz drogi”, bo oznajmiasz tym samym, że nie dość że masz ochotę na sex, to jeszcze masz coś wspolnego z narkotykami… 😀
To jest tylko kilka przykładów, ale było ich znacznie więcej. Kończyliśmy się ze śmiechu
Najbiedniejszy był Kenty (Belg), który nic a nic nie rozumniał 🙂

W tym miejscu muszę zaznaczyć, że są to genialni ludzie. Nie dość, że rozmawiało nam się rewelacyjnie to jeszcze zajmowali się mną jak siostrą! Jakbyśmy się znali conajmniej kilka lat, a nie kilka godzin 🙂

Mijaliśmy wiele uroczych miejsc, ale nie brakowało również takich widoków…
Nic tylko kręcić horrory…

No i pełna ekipa, od lewej: Jan, Pavel, Láďa, Jan, Kenty, Lucka i Martin 🙂

Borówki, wszędzie borówki…

Zakochałam się w tym miejscu…
DSC_0250

W Artcic Circle Hiking Area – zresztą tak jak i w całej Finalndii – jest mnóstwo genialych miejsc, gdzie można posiedzieć i rozpalić ognisko. Jak wiadomo ognisko ma w sobie coś, co przyciąga ludzi, co daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Sprawia, że lepiej się rozmawia i nawiązuje nowe znajomości.
No i co najważniejsze: ognisko = jedzenie!
W trakcie naszej wędrówki rozpaliliśmy 5 ognisk 😀

Przy ognisku można też wysuszyć mokre skarpetki. Trzeba jednak pamiętać, żeby nie kłaść ich za blisko ognia…

A w takiej chatce, pośrodku lasu spędziliśmy noc. Niesamowicie klimatycze miejsce. Żaden 5-gwiazdkowy hotel nie dorasta temu miejscu nawet do pięt.

Nawet izolacja w domku z biotworzywa!

Obok naszej chatki był rownież “wychodek”. Genialnie przygotowany i zadbany – przykro mi to stweirdzić, ale w Polsce jest niedpomyślenia, żeby takie miejsca mogły isnieć…

Zasypiać przy palącym się kominku – bezcenne!

Na początku jak śledzie w pusze, a potem to już jak wędzone ryby 😀

Chatka przygotowana jest dla turystów, można tam spędzić tylko jedną noc za totalną darmoche. Warunek użytkowania jest jeden – bardzo oczywisty – trzeba po sobie posprzątać i przygotować drewno dla kolejnych turystów.

Ta wyprawa nie była dla mnie tylko aktywnym spędzeniem wolnego czasu, była rownież czasem, w którym zdobyłam nowe, cenne doświadczenie. Może zabrzmi to dziwnie, ale podczas tych (zaledwie!) dwóch dni miałam kilka swoich “pierwszych razów”. Jak już wcześniej wspomniałam, po raz pierwszy w życiu podróżowałam stopem, po raz pierwszy rownież wędkowałam (jeden z chłopaków miał ze sobą wędkę), po raz pierwszy spałam w lesie i pierwszy raz w życiu piłam herbatę parzoną ze świeżej borowiny w wodzie z jeziora. 😀

Ostatnio cieszyłam się jak dziecko, bo przez ułamek sekundy widziałam jednego dzikiego renifera. A tymczasem, w drodze powrotnej z naszej niesamowitej wyprawy – w centrum Rovaniemi – pasło się ich całe stado! Były wszędzie i nawet nie myślały się ruszyć!

Please follow and like us:
0

You May Also Like..

I’m finnish(ed)

Ciągle ciężko mi w to uwierzyć, ale jedna z najwspanialszych przygód mojego życia właśnie dobiegła końca. W piątek rano oficjale […]

Ostatni tydzień, czyli Carpe Diem!

Ostatni tydzień mojego pobytu w Finlandii był dość intensywny – i właśnie z tego powodu na blogu pojawiało się mniej […]

Narodowe Święto Niepodległości – Suomi 100

W wielu moich wcześniejszych wpisach wspominałam, że rok 2017 jest bardzo wyjątkowy rokiem dla Finlandii. Świętuje bowiem ona setną rocznicę […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Enjoy this blog? Please spread the word :)