Cottage weekend

joannabol33interia-pl Bez kategorii , , , , ,

Cottage weekend – pod takim hasłem, spędziłam miniony weekend w Leirikari.
Był to zorganizowany wyjazd dla Erasmusow z mojej Uczelni.
Mało brakowało, a omniąłby mnie ten niezwykle szalony weekend. No właśnie, szalony – to słowo w pełni oddaje to co się tam działo… A czemu by mnie ominął? A dlatego, że zapisy na wyjazd były w sierpniu, kiedy ja pływałam sobie w kajaku na Suwalszczyźnie, albo może pielgrzymowałam do Czestochowy… nie wiem dokładnie, ale mniejsza o to…
Gdy zorientowałam się, że to wydarzenie istnieje, było już za poźno, bo wszystkie miejsca były zajęte. Szczęśliwie jeden chłopak zrezygnował i znalazło się miejsce dla mnie! A miałabym czego żałować, gdybym nie pojechała…

Nasi tutorzy 😉

Z racji, iż był to wyjazd zorganizowany i finansowany przez moją uczelnię to musieliśmy stosować się do ściśle określonych “reguł”. Jeżeli ktoś się nie stosował to trafiał na czarną listę… 🙂

Nasz “apartament”

Oczywiście – jak to w Finlandii bywa – wszystko w niesamowitej scenerii. Jak dla mnie bajka…
Bajka tym większa, że po saunie mogłam schłodzić się w tej rzece… Niepowtarzalne doświadczenie.

Ku mojemu zaskoczeniu temperatura wody była całkiem sympatyczna, spodziewałam się że będzie duuużo zimniej

Wieczorem obowiązkowo pieczenie kiełbaski i śpiewy przy wtórze ukulele 😀

A nocą gry, rozmowy, tańce, chill i hektolitry alkoholu…


Sobota była nie mniej intensywna jak piątek.
Od samego rana mogliśmy spróbować swoich sił w… Olimpiadzie. Po podzieleniu się na drużyny rywalizwaliśmy między sobą o tytuł mistrza. Mieliśmy do wykonania 5 zadań m.in: oddnaleźć skarb w lesie – przy czym cała drużyna była związana sznurkiem, napisać wiersz o tutorach, trafić piłką do bramki po kilku piruetach (tzw. pijany football), rzucić jak najdalej gumiakiem międzymiędzy swoimi nogami (to wcale nie jest takie proste, jak może się wydawać!) czy ostatecznie wyginać swoje ciało na wszystki możliwe strony w zabawie, która polegała na tym, aby na ziemi znalazły się tylko 3 nogi, 5 rąk, 2 głowy i 1 tyłek.

Moja drużyna – Hakuna Matata!

A po zabawie czas na jedzenie. Ale żeby zjeść to trzeba sobie najpierw ugotować 😀
Podczas całego wyjazdu gotowaliśmy i sprzątaliśmy sami, nie było żadnej obsługi 🙂

Po południu trochę czasu wolnego 🙂

A wieczorem… wieczorem oczywiście impreza! No bo, co innego może robić 70 studentów w sobotni wieczór?
Motywem przewodnim naszej zabawy była miłość i co za tym idzie kolor różowy 😀
DSC_1591

W niedzielę, po śniadaniu i wielkim sprzątaniu nadszedł czas na “ukaranie” tych, którzy znaleźli się na czarnej liście. Oczywiście kary miały śmieszny charakter. Trzeba było m.in zaśpiewać fińską piosenkę, zatańczyć fiński taniec ludowy czy zjeść ohydne fińskie, anyżowe cukierki 😉

Podsumowując, kolejny mega intenstwny, ale zarazem mega udany weekend za mną.
Nowe doświadczenie, nowi znajomi i nowe wspomnienia na całe życie!

Please follow and like us:
0

You May Also Like..

I’m finnish(ed)

Ciągle ciężko mi w to uwierzyć, ale jedna z najwspanialszych przygód mojego życia właśnie dobiegła końca. W piątek rano oficjale […]

Ostatni tydzień, czyli Carpe Diem!

Ostatni tydzień mojego pobytu w Finlandii był dość intensywny – i właśnie z tego powodu na blogu pojawiało się mniej […]

Narodowe Święto Niepodległości – Suomi 100

W wielu moich wcześniejszych wpisach wspominałam, że rok 2017 jest bardzo wyjątkowy rokiem dla Finlandii. Świętuje bowiem ona setną rocznicę […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Enjoy this blog? Please spread the word :)