Nie samą Finlandią żyje człowiek

joannabol33interia-pl Bez kategorii , , , , , , , , , ,

Powszechna opinia głosi, że większość studentów wyjeżdża na Erasmusa tylko w jednym celu – w celu imprez. I coś w tym pewnie jest, bo na Kuntotie co weekend słychać głośną muzykę, śmiechy, chichy i dobrą zabawę 🙂
A jak to jest u mnie z tymi imprezami? Hmm… jak do tej pory za wiele nie imprezowałam, ale w ostatnim tygodniu nadrobiłam chyba wszelkie zaległości.

Pierwszą imprezą były 22 urodziny Minori. W dość sporawym gronie, przy japońskich przekąskach i międzynarodowej muzyce świętowaliśmy ten ważny dla niej dzień. Zabawa była przednia, a sama solenizantka przepłakała (można wręcz powiedzieć, że przeryczała) ze wzruszenia praktycznie cały wieczór 🙂
Na zdjęciu 1/10 zaproszonych gości. Od lewej: Yvette, Laurel, Dominika, Minori i jaaa 🙂

Druga impreza miała miejsce wczoraj u mojego baaaardzo, baaaardzo dobrego znajomego Harsha. Harsh pochodzi z Indii, więc impreza była oczywiście w stylu Bollywood.
DSC_2176

Na wstępie zabraliśmy się wspólnie za przygotowanie jednego z najpopularniejszych dań kuchni indyjskiej, czyli butter chicken (kurczak maślany). Jest to kurczak w niezwykle aromatycznym i lekko pikantnym sosie. Podany razem z ryżem i chlebem naan smakuje obłędnie.

Przebywając na typowo indyjskiej imprezie musieliśmy odstawić na bok nasze europejskie przyzwyczajenia – co m.in. oznaczało brak sztućców. W Indiach bowiem wszelkie posiłki spożywa się rękoma 😀

No i na koniec to co tygryski lubią najbardziej – tańceee!

Harsh jest chyba najbardziej szalonym (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) człowiekiem jakiego do tej pory spotkałam w Rovaniemi. Ma w sobie niespożyte pokłady energii, poczucie humoru i do tego robi najlepsze chai na świecie (chai – jest to indyjska herbata z mlekiem i przyprawami). Za każdym razem jak go spotykam wychodzę jeszcze bardziej zafascynowana jego krajem i jego kulturą.

Ale jednego wybaczyć mu nie mogłam. Śmiał bowiem twierdzić, że nepalskie pierogi – robione przez jego współlokatora – są najlepsze na świecie. Oczywiście ja się zgodzić z tym nie mogłam, no bo przecież polskie pierogi są najlepsze na świecie! Podniosłam więc rzuconą rękawicę i tak tydzień temu odbył się mini pojedynek między polskimi i nepalskimi pierogami. 🙂

W Nepalu, podobnie jak w Polsce do pierogów można wsadzić praktycznie wszystko. Największa różnica polega na sposobie gotowania i sposobie formowania kształtu. Nepalskie pierogi – tzw momo – przygotowuje się na parze lub smaży się na tłuszczu. I co najważniejsze, są one zawsze podawane z bardzo ostrym sosem – zresztą tak jak większość potraw z rejonu Nepalu i Indii 🙂

Ostatecznie zwycięzca nie został wyłoniony, ale zabawa i jedzenie było rewelacyjne! 🙂

Please follow and like us:
0

You May Also Like..

I’m finnish(ed)

Ciągle ciężko mi w to uwierzyć, ale jedna z najwspanialszych przygód mojego życia właśnie dobiegła końca. W piątek rano oficjale […]

Ostatni tydzień, czyli Carpe Diem!

Ostatni tydzień mojego pobytu w Finlandii był dość intensywny – i właśnie z tego powodu na blogu pojawiało się mniej […]

Narodowe Święto Niepodległości – Suomi 100

W wielu moich wcześniejszych wpisach wspominałam, że rok 2017 jest bardzo wyjątkowy rokiem dla Finlandii. Świętuje bowiem ona setną rocznicę […]

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Enjoy this blog? Please spread the word :)