Ciągle ciężko mi w to uwierzyć, ale jedna z najwspanialszych przygód mojego życia właśnie dobiegła końca.
W piątek rano oficjale pożegnałam się z Rovaniemi i Finlandią.
Czas więc na krótkie podsumowanie i małe podziękowania.
Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że Rovaniemi stało się moim drugim domem, a Kuntotie moją drugą rodziną! Finlandia nauczyła mnie bardzo wiele oraz dała mnóstwo możliwości do przełamania własnych barier.
Asia przed i po wyjeździe niby ta sama, ale jednak trochę odmieniona.
Bardzo będę tęsknić za tym miejscem, tą atmosferą i tymi ludźmi.
Zanim jednak opuściłam Rovaniemi musiałam dopełnić starej Kuntotowskiej tradycji. Czyli zostawić po sobie pewien ślad w postaci symbolicznego zarzucenia pary butów na Monument to the Unknown Exchange Student.
Dokładnie w momencie wrzucania mojej pary butów na drzewo, uświadomiłam sobie, że to już koniec.
Albo inaczej – nie koniec, ale początek – początek nowej przygody. Bo już dostałam zaproszenia do wielu moich znajomych do Anglii, Czech, Japonii, Nepalu, Indii i wielu innych krajów na świecie!
W liczbach mój pobyt w Laponii wyglądał tak:
– 114 niesamowitych dni
– 2862 zrobionych zdjęć (oczywiście po selekcji, przed selekcją jakieś 7000 :D)
– 45 wpisów na blogu
– dziesiątki nowych znajomych i przyjaciół
– tysiące bezcennych wspomnień
W tym miejscu chciałam jeszcze podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do mojego wyjazdu: mojej uczelni, rodzinie, znajomym. Wszystkim, którzy mnie wspierali i wykazywali zainteresowanie. Przebywając za granicą otrzymywałam mnóstwo bardzo miłych i troskliwych wiadomości!
Dzięki też wszystkim, którzy czytali mojego bloga – liczba wszystkich wizyt (6086) robi imponujące wrażenie! Dziękuuuujęę, że byliście!
Ten wpis jest ostatnim moim wpisem na blogu. Będzie mi pewnie trochę brakować tego pisania, bo stało się ono takim moim małym zwyczajem – ale kto wie, może mój blog powróci kiedyś w jakiejś nowej odsłonie?
Bo ledwo wróciłam z Finlandii, ale już wiem, że w przyszłości pojadę gdzieś ponownie na Erasmusa. Bo uzależnia on jak dobry narkotyk.
I jeżeli ktoś ciągle ma wątpliwości w postaci “jechać, czy nie jechać” – to ja odpowiadam: oczywiście, że jechać! Zostawić wszystko i jechać! Bo wspomnienia i doświadczenie jakie się z tego wyniesie zostaną na całe życie!
Kierunek Polskaaa!
Jak to się mówi: “Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Czas wrócić do polskiej rzeczywistości.
Jednak po takim pobycie za granicą to wcale nie jest taki proste, jak się może wydawać. 😀
Z pewnością będę potrzebowała trochę czasu, żeby ponownie przezwyczaić się do polskiego języka, polskiej pogody i polskiego jedzenia 😀
Mam najlepszą rodzinkę na świecie! Takie powitanie czekało na mnie w domu.
Świetny blog, miło się czytało 🙂