Co trzeba zrobić, aby zostać dobrym fizjoterapeutą? Odpowiedź jest banalnie prosta: praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Można ukończyć dziesiątki kursów, przeczytać tysiące mądrych książek, ale bez praktyki ani rusz. Oczywiście – co by nie było nieporozumień – wiedza teoretyczna też jest potrzebna 🙂
Po dwutygodniowej praktyce w szpitalu byłam zadowolona, jednak moja praca polegała tam głownie na obserwacji…
Jednak od prawie 2 tygodni sytuacja wygląda zupełnie inaczej, a wszystko dlatego, że 2 tygodnie temu zaczęłam praktykę w nowym miejscu.
Lapin Kuntoutus jest po części prywatnym ośrodkiem rehabilitacyjnym. Piszę “po części”, ponieważ część pacjentów ma tam refundowane leczenie. Pacjenci tudzież klienci przychodzą głównie z problemami neurologicznymi. Czyli są to ludzie po wypadkach lub z różnymi chorobami wrodzonymi czy nabytymi. Terapia u takich pacjentów polega w głównej mierze na przywracaniu sprawności, a jeśli jest to niemożliwe, na zapobieganiu progresji objawów.
Przy ośrodku znajduje się również coś w rodzaju domu spokojnej starości. Jednak jest on zupełnie inaczej urządzony, niż te, które znam z Polski. Każdy ma tam swoje prywatne mieszkanko, w którym jest w pełni niezależny (oczywiście, o ile stan zdrowia na to pozwala). Swoją jesień życia spędza tam wielu staruszków. Najstarszy dziadziuś ma 99 lat i przeżył aż 3 wojny w Finlandii! Jak na swój sędziwy wiek ma bardzo dobrą pamięć i jest niesamowicie inteligenty, jednak do dziś odczuwa skutki powojennych urazów.
Ja osobiście jestem zachwycona tym miejscem. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jak do tej pory, jest to moja najlepsza praktyka. Ośrodek jest nowoczesny, dysponuje olbrzymią ilością, różnego rodzaju sprzętu. Kadra jest genialna i niesamowicie doświadczona. Pacjenci bardzo sympatyczni. Dodatkowo ośrodek mam zaraz za płotem. Czy czegoś mi trzeba więcej? No, może jedynie trochę więcej czasu, bo ostatnio cierpię na wielki jego brak 🙂
W Lapin Kuntoutus jestem codziennie od poniedziałku do piątku od 8.00 do 16.00. Większą część dnia spędzam tam z pacjentami neurologicznymi, ale od czasu do czasu trafia się też jakiś dziadziuś. Nawet mam takiego swojego ulubionego – ledwo zipie, ale niezły śmieszek z niego! Raz w tygodniu udaję się również z moim opiekunem na wizyty domowe do centrum miasta.
Gimnastyka seniorów 🙂
Już pierwszego dnia, mojego pobytu w Lapin Kuntoutus byłam zszokowana jak nowoczesne rozwiązania proponuje ten ośrodek. Ci staruszkowie, którzy są w stanie dotrzeć na zajęcia – przychodzą na nie, a ci co nie mogą – łączą się online i wykonują ćwiczenia ze swoich mieszkań. Zarówno pacjenci widzą i słyszą terapeutę jak i terapeuta widzi i słyszy pacjentów.
A tak Asia znęca się nad jednym z pacjentów. 🙂 I słowo “znęca się” jest tu idealne, bo akurat ta technika (manipulacja powięziowa) jest baardzo bolesna, ale zarazem bardzo skuteczna.
Hydroterapia, czyli jedna z działek fizjoterapii, którą sobie również bardzo cenię. Cieszę się więc bardzo za każdym razem, gdy mogę wejść z pacjentem do wody 🙂
Pentti – jeden z moich ulubionych pacjentów.
Oczywiście sauny też nie może zabraknąć! 😀
Dzisiaj miałam również przyjemność uczestniczyć w zajęciach terapii zajęciowej. Terapia zajęciowa polega na łączeniu wszelkiego rodzaju sztuki, majsterkowania, wyszywania itd. z usprawnianiem. Czyli przyjemne z pożytecznym 🙂
Efekt końcowy pracy jednej babci. Co ciekawe, cierpi ona na chorobę Parkinsona, ale bardzo dobrze poradziła sobie z zadanym zadaniem.
A na koniec przedstawiam Wam Lottę. Jest to szczeniaczek jednej z pacjentek. Zawsze wiernie jej towarzyszy podczas terapii 🙂
Miejmy nadzieję że i w Polsce (Krakowie) się poprawi również min. w dziedzinie fizjoterapii.